Styl aktorski Marlona Brando wyprzedzał swoją epokę
- 23 listopada 2021
W latach 70-tych Marlon Brando był niezapomniany jako "Ojciec Chrzestny" i zaszokował widzów swoim mocnym występem w "Ostatnim tangu w Paryżu". Dwukrotny zdobywca Oscara, który 3 kwietnia skończyłby 97 lat, wcielił się w rolę pułkownika Kurtza w "Czasie Apokalipsy" i wynegocjował oszałamiającą zapłatę za rolę Jor-ela, ojca Supermana.
Ale na długo przed tymi znaczącymi rolami, krytycy z lat 50-tych mieli czasem trudności z zaakceptowaniem młodego artysty scenicznego, który rozwinął swój wysoce naturalistyczny styl gry po treningu u Stelli Adler i pod kierunkiem reżysera Elia Kazana, który założył Actor's Studio. Postać Stanleya Kowalskiego w "Tramwaju zwanym pożądaniem" Tennessee Williamsa na Broadwayu wzorował na bokserze Rocky'm Graziano, a surowość jego występów bywała myląca dla obserwatorów bardziej przyzwyczajonych do formalnego, staroświeckiego aktorstwa. Na długo zanim "mumblecore" stał się gatunkiem filmowym, krytycy narzekali na sposób mówienia Brando, aż w końcu stało się jasne, że jest on integralną częścią jego występów.
Po tym jak wywarł duże wrażenie grając na scenie w "Tramwaju", Brando został obsadzony w roli sparaliżowanego weterana w swoim pierwszym filmie, "The Men" Freda Zinnemana. Recenzja Variety z 1950 roku nieco lakonicznie stwierdzała "Brando, nowicjusz ze sceny Broadwayu, gdzie wystąpił w 'Tramwaju zwanym pożądaniem', gra swoją rolę realistycznie, często bez sympatii, ale z pewnością z wyczuciem roli. Jest nowym typem głównego bohatera i jako taki musi zostać zaakceptowany."
W 1949 roku, artykuł Variety o wschodzących aktorach przewidywał wielkie rzeczy dla młodej gwiazdy, która właśnie została obsadzona w "Tramwaju". Artykuł donosił z zapartym tchem: "Brando bez wątpienia jest skazany na gwiazdorstwo najwyższego lotu, co jest wynikiem jego pracy w 'Mężczyznach'."
Więcej na temat filmografii znajdziesz na https://spokeo.pl/filmografia
To było naturalne, że po sukcesie na Broadwayu, Brando powróci jako Stanley Kowalski w ekranizacji "Tramwaju zwanego pożądaniem" Kazana z 1951 roku.
Ale być może skończyłby jako aktor telewizyjny, gdyby czas ułożył się nieco inaczej. Variety donosiło w plotkarskim artykule z 1954 roku, że Marlon Brando został "uratowany" przed telewizją przez "Tramwaj zwany pożądaniem". Artykuł wyjaśniał, że Brando zrobił "kine przesłuchanie" (kineskop, czyli wczesną kasetę wideo), aby zagrać boksera w projektowanym serialu telewizyjnym "Come Out Fighting".
"Kine zostało przychylnie przyjęte, ale mniej więcej w tym czasie MCA miało szansę sprzedać Brando do filmowej wersji 'Streetcar', więc po cichu usunęło Brando z serialu telewizyjnego" - relacjonował artykuł.
Kiedy "Ulicznik" został wydany, New York Times chwalił grę Brando, ale Variety było wśród tych, którzy narzekali na jego dialogi, mówiąc: "Marlon Brando momentami mocno oddaje brutalność młodego Polaka, ale czasami wypada nierówno w portrecie naznaczonym częstym zniekształcaniem dialogów, choć należy przyznać, że jako brutalny mechanik nie był spodziewany, że będzie mówił z oksońskim akcentem".
Pomijając błędne recenzje, wersja filmowa została szeroko doceniona, choć to Vivian Leigh zdobyła Oscara dla najlepszej aktorki za rolę Blanche DuBois, podczas gdy Brando miał silną konkurencję w kategorii najlepszy aktor z Humphreyem Bogartem, który wygrał za "Afrykańską królową".
Nawet po zdobyciu przez Brando Oscara za rolę w "Na nabrzeżu" Kazana w 1954 roku, niektórzy widzowie wciąż mieli problem z przystosowaniem się do nowego, współczesnego stylu aktorskiego.
Sposób mówienia Brando był jednym z głównych argumentów w gościnnym felietonie w Variety, napisanym przez Johna Horna z CBS "Person to Person", zatytułowanym "The 'Inarticulate' Era (Of Mumblers, Grunters & Groaners)". Horn stwierdził: "W filmach, na przykład, idolem dnia jest Marlon Brando, który zrobił sporą karierę mówiąc tak, jakby nie wiedział jak. W broadwayowskiej sztuce 'Tramwaj zwany pożądaniem', swoim pierwszym przeboju, Brando chrząkał i stękał do perfekcji, przedstawiając brutala, który miał tylko mięśnie i zero rozumu. W nagrodzonym Oscarem filmie "Na nabrzeżu" Brando "duh-ed" i "dah-ed" w niemal symfonii zwierzęcych odgłosów, grając oczywiście młodego marynarza, który po prostu nie może wydobyć z siebie słów."
Oczywiście, ostatni śmiech był po stronie tych spiętych obserwatorów kultury, którzy pozwolili, aby jedno czy dwa chrząknięcia przeszkodziły im w dostrzeżeniu nowej fali talentu aktorskiego, która pojawiła się na horyzoncie. Od Paula Newmana, Jamesa Earla Jonesa, Ala Pacino i Jacka Nicholsona po Ryana Goslinga i Edwarda Nortona, całe pokolenia aktorów pozostawały pod wpływem jego wyjątkowych występów.
W późniejszym czasie Brando robił furorę na wiele sposobów, jak na przykład wtedy, gdy opowiadał się za rdzennymi Amerykanami, wysyłając na Oscary w swoim zastępstwie Sacheena Littlefeathera. Zmarły w 2004 roku aktor stał się jednym z najważniejszych - i najbardziej kontrowersyjnych - aktorów wszech czasów.
Więcej do przeczytania na https://spokeo.pl/